News

xx.xx.xxxx

Era Taksaculum oficjalnie dobiegła końca!
Zabawnie to brzmi po tylu latach braku komentarza, ale uznałam, że czas pewne rzeczy powiedzieć wprost. Nie jestem w stanie kontynuować tego komiksu bez robienia tutaj społeczno-politycznego pastwienia się w stylu "Andrzej rysuje", a nie ma sensu dublować czegoś, co działa na tak szeroką skalę. Poza tym nie sądzę, by tych, którzy byli Taksaculum zainteresowani, ciekawiły takie polityczne, niekoniecznie śmieszne tyrady (no chyba że o kimś czegoś nie wiem... :D), nie mówiąc o tym, że gryzłyby się z najstarszymi odcinkami. Ergo żeby wrócić musiałabym całe Taksaculum odrestaurować, a wtedy zginęłyby wszystkie głupawe, szkolne dowcipy o d Maryni oraz te wynikające z błędów (jak nagminne zapominanie dorysowania Raven skrzydeł) albo zmiany zdania przez autorkę. A przecież tego nikt nie chce, prawda?

Dla uspokojenia: strona będzie istnieć tak długo jak tylko będą istnieć darmowe hostingi (najwyżej co jakiś czas będzie ją czekać przeprowadzka), więc nie musicie na gwałt wszystkiego ściągać na dysk, żeby nie zaginęło. Sama wiem, jakie to bolesne, gdy chcesz sobie obejrzeć stary komiks, a ten się rozpłynął w niebyt, chociaż autor zapewniał, że się to nie zdarzy. Nie! Nie pod okiem Garci!
Na dowód strona została przeprojektowana (w różnych miejscach pojawiły się różne drobne dodatki i zmiany, jeśli kogoś to interesuje) - chciałam, by chociaż pod względem wyglądu pasowała do tego jak obecnie widzę webdesign.

(Uwaga, poniżej pieprzenie dla zainteresowanych! Kontynuacja dalej.)
Ideą odświeżenia było wprowadzenie lekkiego chaosu do strony, stąd pojawiające się w różnych miejscach symbole i bloki tekstowe lewitujące w przestrzeni. Chciałam też uwydatnić kolorystykę znaną z poprzedniej wersji i wrażenie, że poruszamy się po czymś pomiędzy notesem z głupimi naklejkami i czcionką imitującą pismo, a futurystycznymi ekranami.
Zastanawiałam się, czy powinnam robić też wersję na mobilną, ale uznałam, że trzeba być niezłym zboczeńcem by dość sporawe strony komiksu czytać na komórce.
tl;dr: tak jest ładniej.

Podsumowując: żegnajcie i niech Absurd będzie z Wami!

O autorze

Garcinda
Garcinda
  • age: rocznik 1988 | ♌
  • specie: hienołak
  • location: Danzig
  • occupation: webmaster
  • family: u rodziców nie zauważono oznak hienołaczyzmu. Moja prawdziwa rodzina to Wspaniali Współlokatorzy i koteczka Natsu <3.
  • friends: ta lista jest oszczędna, ale bardzo dla mnie ważna
  • enemies: nieładnie pokazywać palcem
  • love: definitywnie Natsu (żadnej zoofilii)
  • description: Tworzy, z czego się da. Ceni liberalizm i relatywizm. Przez 90% czasu wymyśla slashe. Monotematyczna.
  • quote: "Nie wiem." "Może być."

Info

Co oznacza nazwa Taksaculum?

"taksa" - grecki rdzeń słowotwórczy: "ułożenie", "porządek"
"culum" - łacińska forma zdrobnienia.

Czyli Taksaculum to coś w stylu "układanko" lub "porządeczek".
Przy okazji, zgodnie z regułą przy tworzeniu słów nie należy mieszać rdzeni greckich i łacińskich, więc sama nazwa tego "niby-uporządkowanego" świata łamie ludzkie zasady.
(Bardzo dziękuję Bvallthu za językowe uświadomienie w tej kwestii!)

Pierwotnie nazwa brzmiała: Taksakuluum.

Gdzie ten Absurd?

Przyglądając się różnym postaciom można dojść do słusznego wniosku, że nie istnieją żadne granice tego, co może się w Taksaculum wydarzyć, czy pojawić. Wiele kwestii jest zresztą maglowana po kilka razy i za każdym razem postacie dochodzą do zupełnie innych wniosków.

To jak w końcu ten świat działa?

Mam na ten temat pewną teorię, która jednak jest dość rewolucyjna:

Taksaculum może być nakładką na naszej Ziemi, rodzajem alternatywnego świata, który jednak jest tak wtopiony w nasz świat, że nie ma własnego prawodawstwa (stąd genialne pomysły polityków, by nawet kotołaki musiały kończyć liceum) i musi korzystać z naszej infrastruktury, a istnieją tylko specyficzne "getta", takie jak szkoły, gdzie wszyscy są dziwaczni.
Ponadto z racji, że to świat Absurdu geografia nie musi korespondować z tą naszą, a nawet może się zmieniać na podobieństwo Limbo - stąd ciągła niepewność, gdzie właściwie Taksaculum się znajduje.
Nawiązanie do Limbo ma zresztą inny powód: w tym świecie wyraźnie mieszają się dwa typy mieszkańców: ci o cechach gatunkowych jak wilkołaki, wampiry czy personifikacje pór roku, którzy zostali tutaj stworzeni/urodzeni; oraz ewidentne truposzczaki. Zauważyliście, że tylko Tir-Tin i Mr.X nawiązują do tego, że mogli kiedyś zginąć? Incydentalnie to też jedyne dwie postacie, których rodziców nigdy nie widzieliśmy i którzy poza byciem trupem/duchem wyglądają całkiem ludzko - nie mają skrzydeł, zwierzęcych elementów ani supermocy. Zgodnie z tą teorią jeśli zginiesz w naszym świecie to masz szansę przedostać się jako trup/duch do świata alternatywnego, gdzie możesz kontynuować "życie". To by znaczyło, że ten prawdziwy ojciec Tir-Tina, którego biedak nie chciał poznać, jest człowiekiem i żyje w naszym wymiarze!

A dlaczego ta strona jest taka...?

Żółty i różowy to moje ulubione kolory. Żółty od zawsze, różowy od kiedy uznałam, że cykanie się przed niby-dziewczyńskim kolorem nie przystoi lwom. Mogłabym tu wygłosić całą tyradę na temat symboliki tych kolorów, ale mi się nie chce.
Mimo ciągłej sympatii do żółci, otaczam się obecnie maksymalną ilością różu, gdyż sprawia mi przyjemność widok przerażenia na twarzach wszystkich, którzy zaglądają mi w komputer albo widzą mnie w różowych ciuchach. Ta strona w pełni to podejście oddaje.

Historia komiksu.

Dawno, dawno temu przeczytałam artykuł na temat dziewczyny rysującej mangę i zachciało mi się stworzyć własny komiks. Z początku głównymi bohaterkami były: diablica Kamila i pewna ludzka dziewczyna, która przeprowadziła się do dziwnego, jeszcze wówczas nienazwanego miasta (efekty możecie podziwiać w "Bonusie"). Nie interesowałam się wtedy mangą, po prostu podobały mi się rysunki tamtej dziewczyny i pasja z jaką o nich rozprawiała.

Ponieważ rysowanie wymaga skupienia, a ja jestem leniwa, zamiast rysować, postanowiłam jednak napisać tę historię. Wówczas powstała między innymi postać Tir-Tina.

Po pewnym czasie znowu mi się odechciało. Wróciłam do tego tematu, gdy po raz kolejny zdecydowałam się zrobić komiks (duży wpływ miał na to Losux). W pierwszym odruchu wyszła z tego taka rysunkowa grafomania, że nawet narcystyczne samozadowolenie jej nie pomogło. Zdecydowałam się zrezygnować z postaci zwykłej dziewczyny, bo bohater-kumpel przystoi co najwyżej literaturze dla młodzieży, i skupiłam siły wyłącznie na dziwakach.

Powodem narysowania pierwszego poważnego paska pod tytułem "Obiad" była knajpa, do której poszłam na owy obiad, będąc na wakacjach. Jedzenie w knajpie tak mnie wkurzyło, że musiałam się wyładować. Dalej już poleciało samo z siebie.

Ostatecznie komiks zaistniał w internecie 13.08.2005r. To znaczy, że obchodzi urodziny na dzień przede mną!

O postaciach.

Raven początkowo miała być chłopcem, w dodatku miała jej (jemu) odpadać głowa. Gdy zaczęłam rysować jej pierwowzór, stwierdziłam, że lepsza będzie jako kobieta. Imienia nie planowałam, po prostu usłyszałam to słowo w jakiejś piosence i użyłam, nie zastanawiając się, co może ono oznaczać (kiedyś angielski był dla mnie równie niezrozumiały co teraz koreański). Jakże trafnie, e?

Kamila, jak już mówiłam, powstała przy tworzeniu pierwotnego komiksu. Imię dostała pierwsze lepsze, a swój obecny charakter otrzymała przypadkiem (miała być dużo mądrzejsza). W pierwszej wersji gadała ze swoim ogonem.

Tir-Tin imię zawdzięcza pechowej liczbie (zniekształcone słowo "thirteen" - trzynaście), a nie, jak sądzą niektórzy, psu. Pierwowzoru należy szukać w pierwszym komiksie, gdzie wystąpił w jednej jedynej kratce. Potem pojawił się w powieści i tam był do siebie dosyć podobny, choć chyba mniej miał z grumpy cata.

Orishaoco również istniała w starym komiksie, z tym, że tam była wredną (to jej zostało) gwiazdą telewizyjną, której chłopakiem był rybolud. Nekromantką stała się przypadkiem.

Nie pamiętam niestety jak powstał Keyl, ale wiem, że nad jego fryzurą po raz pierwszy pracowałam cały kwadrans. Myślę, że po prostu miał być wyszpanowany na maxa. Jego "gadatliwość" wyszła przez zainteresowanie pewną komiksową postacią, która również zbyt wiele nie mówiła.

Gabi powstała na użytek paska o jej pochodzeniu, miała być postacią epizodyczną, ale za bardzo spodobała mi się jej mina z ostatniej kratki.

Mr.X nie planowałam - niegdyś na potrzeby poczetu bóstw do jednej z moich powieści, stworzyłam rysunek niejakiego Przewodnika Dusz. Tak mi się spodobał, że dorobiłam mu rogi i wtryniłam do komiksu.

Zośka NIE miała być siostrą Tir-Tina, a jedynie konkurencją Raven. Imię dostała przez moją mamę, która od dłuższego czasu wszystko nazywała "Zosia".

Sunia to też postać epizodyczna, ale rysowanie jej nie sprawiało mi takiej przyjemności jak rysowanie Gabi.

Dwóch pozostałych członków zespołu Love Like Kill to nic innego jak uproszczone symbole rockmanów.

Nad Divaną myślałam dość długo, gdyż chciałam stworzyć ją na swoje podobieństwo, ale nie na tyle by można było ją uznać za moje uosobienie. Wykorzystałam ciuchy ze swojej szafy, zaś metalowy KitKat powstał, gdy namiętnie rozprostowywałam papierek po batonie na nogawce spodni, marząc jakby to było mieć spodnie w taki wzór.

Danvan pochodzi od postaci z innej mojej książki, z tym że tamten gość ubierał się całkowicie na czarno i był cholernym dupkiem.

Każdy, kto widział moją galerię na deviantArcie, wie pewnie, skąd wziął się Def. Gdy czytałam o literaturze średniowiecza, coś mnie tchnęło i narysowałam własną wersję danse macabre. Potem przyszła mi do głowy historia z tymże osobnikiem, ale na myśleniu o niej się skończyło, a do Taksaculum wszystko pasuje.

Viper jest skrzyżowanie Raven, Alucarda z Hellsing:The Dawn i giertychowej zdegenerowanej młodzieży. Początkowo miał być od Raven starszy, ale przez mundurki, słoneczka i inne opowieści z gimbazy wymyśliłam historię o szkole pełnej stereotypowych gimnazjalistów i kto się tam pojawił? Chłopczyna z fryzem Raven. Jak wiele innych postaci trafił też do Taksaculum.

Pan Niuchacz na początku nazywał się Scooby, ale przez jakiś głupi film doszłam do wniosku, że nazywanie zwierząt per "Pan" jest bardzo zabawne i pasuje do Kamili. Gdy mama zauważyła, że mój smok ciągle woła "niuch, niuch", nazwała go Niuchaczem i tak już zostało.

Momo powstał wraz z opowiadaniem.

Pierwszych rodziców stworzyłam na potrzeby blogów i by pokazać skąd się biorą centaury.

Postać Isanette potrzebna mi była do jednego z odcinków. Najpierw miała być stałą postacią, potem jednak nie chciało mi się robić jej portretu do poprzedniej wersji Galerii Sław i zrezygnowałam z niej. Wróciła, gdy zmieniłam galerię na prostszą w obsłudze i stwierdziłam, że za mało mam postaci (yhym, rzeczywiście).

Fifi był z początku tylko statystą w jednym odcinku, ale jego postać za bardzo przypadła mi do gustu. Skróconą formę jego imienia (bo pełna to Filiber) zauważyłam w jakiejś książce i był to... pseudonim chicagowskiego gangstera. Tak mnie rozbawił, że musiałam gdzieś go użyć, choćby po to, by napisać skąd pochodzi.

Pierwowzór Chayanne pojawił się na dwie sekundy w starej powieści, ale tamta postać charakterem bardziej przypominała Orishaoco.

Eldan tak naprawdę pochodzi z komiksu, który względnie rozpisałam, ale nie chce mi się go rysować. Jest tam takim samym małym gnojkiem jak tu, z tym że tam zabija ludzi w "żywym" RPG (dlatego na szyi nosi napis "Game Master"!). Jego powstanie wiąże się w całości z moim idiotycznym snem, w którym chciał mnie zabić w tym swoim RPG, ale razem z tatą dostaliśmy się do systemu i uratowaliśmy świat. Cuda normalnie, bo ja nie jestem hakerem tylko webmasterem, a tata tylko raz zdołał odpalić DOS-a na Win95, więc chyba też nie jest. :D

Quittie była postacią epizodyczną, dopóki ktoś nie zapytał, czy zagości tu na stałe (ale mnie łatwo sprowokować!).

Ake powstał podczas tworzenia rysunku o nazwie "Mr. Headache". Na dA ktoś zaproponował, by rozwinąć jego wątek. Na jego nieszczęście tylko w Taksaculum było wolne miejsce. :D

Tati pojawił się z powodu mojej fascynacji zboczonymi tentaklami, a Ninka - w odwecie.

Nie będę ukrywać, że Mikalus początkowo powstał na potrzeby jednego z moich yaoi (widać w "Bonusie"). Aaale że pożytku z tego nigdy nie będzie, wtryniłam go tu, by się nie marnował. Swoją profesję egzorcysty otrzymał po mojej rozmowie z Rei na dA.

SunJordan także był statystą, ale za długo nad nim pracowałam i szkoda było zostawiać. Ma bardzo hipsterskie imię! (Które mi się jednak kojarzy z Afroamerykanami... To przez koszykarzy!)

Tłuścioszek musiał uratować swoją panią przed atakiem myszy. Pomysł na pasek zrodził się z jednej ze "100 challenges list".